Polskie filmy

W Maglu towarzyskim ostatnio był poruszony temat obsad filmowych, składających się z góra 15 nazwisk, coś tam mówili, w prawdzie dużo z tego nie wynikło, bynajmniej nic co zwykły obserwator by nie spostrzegł, zaproszono Panią, podobno speca w tej branży, która zajęła tylko czas... I chciałabym się wypowiedzieć jak według mnie to działa, pod względem logiki. Dziwicie się, że w filmach polskich, bardziej w komediach i typowo kasowych produkcjach występują tylko wybrane nazwiska. I wiadomo, że spowodowane jest to, tym, że ludzie jak już mają pójść do kina na polski film i zapłacić te 25 zł za seans, to pierwszym prócz fabuły czynnikiem jest to kto gra? Wyznacznikiem dobrego filmu jest znane ekranowe nazwisko, to świadczy, że aktor jest drogi i mamy świadomość czego możemy się spodziewać. Mimo, że mógłby na jego nazwisku zagrać jeszcze lepszy aktor teatralny, ale nikt go nie skojarzy. Dlatego producenci, nakazują obstawianie danego typu obsady, mimo, że nazwiska nie dają pełnej gwarancji jakości i zysku. Jak w przypadku Kac Vava, z gówna bata nie ukręcisz, czy coś w tym stylu... I drugą sytuacją, która daje takie a nie inne wrażenie, że na rynku polskim występuje tylko 10 nazwisk jest to, że w Polsce, nie ma dużej produkcji filmowej. Skoro kręci się parę filmów rocznie, to nie ma potrzeby wyławiania, wystawiania nowych nazwisk, no chyba, że przy okazji serialu takie wypłynie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ostatanie prace

Polska popkultura

wycieczka, wakacje, ale narazie jeszcze studia